• Chociaż klasyczna, ręcznie rysowana animacja wydaje się już odchodzić do lamusa, to wciąż znajduje wiernych fanów, którzy nie tylko oglądają stare disneyowskie przeboje, ale i sami próbują tworzyć ruchome obrazy. Także stali bywalcy naszej szkolnej świetlicy podjęli się tego wyzwania. Wyposażeni w ołówki, kredki, flamastry i arkusze cienkiego papieru rzucili rękawice najlepszym animatorom, przygotowując serię ciekawych szkiców, które, przy odrobinie wprawy, ożywały przed oczami artysty. Tym sposobem wśród dzieci zagościli na dobre: Kot Psot, Królik Hops, Wróbel Błękitek i Deskorolkarz Maks. Oczywiście w prawdziwym filmie animowanym należy wykonać 24 rysunki na jedną sekundę projekcji (co daje ponad sto tysięcy szkiców na pełny metraż), podczas gdy tu cała animacja składała się zaledwie z dwóch klatek, ale od czegoś trzeba zacząć, prawda? Zresztą nie o Oscary tu chodzi, lecz o świetną i pouczającą zabawę. A tej na szczęście nikomu nie brakowało. Zapraszamy na świetlicę!